środa, 16 maja 2012

Igraszki z bykiem po warszawsku...

Byk - symbol hossy wita wszystkich
wchodzących do gmachu przy Książęcej
 Dochodziła 9... włączył telewizor...  przywitał go głos Cymcyka, poproszonego o komentarz przed otwarciem, popoludniu pewnie będzie Białek i jeszcze kilku innych na podsumowanie notowań. Gość ma łeb - pomyślał. Lubił go słuchać, ale sam nie wiedział czy dlatego, że z cholerną łatwością potrafił zinterpretować i wytłumaczyć każdą sytuację czy może dlatego że miał nosa i trafnie prognozował przyszłą sytuację. Biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich dni raczej to pierwsze, zresztą oni wszyscy mówią tak, że można to nieraz dwojako interpretować. W międzyczasie odpalił komputer. Aplikacja jak zwykle otwierała się długo, ale gdy już zaskoczyła szereg cyferek na razie jeszcze powoli zmieniał swe położenie.
Przyjmują już zlecenia na otwarcie, TKO na pierwszy rzut oka wygląda dobrze, terminowe na WIG20 też idą lekko do góry - dobry omen? Zazwyczaj pewnie tak jest ale od kilku tygodni już nic nie jest pewne. Rynek zachowuje się jak szalony miotając się po kilkanaście procent w każdą stronę reagując przesadnie na każdą tak dobrą jak i złą informcję. Tyle że tych ostatnich jest znacznie więcej.

Warszawska GPW jest największym pod względem obrotów
kapitałowym rynkiem Europy Środkowo-Wschodniej
Cholerni Grecy, nie mieli kiedy splajtować wyklinał mieszkańców Hellady w myślach, do tego jeszcze Amerykanie dorzucają teraz swoje trzy grosze, a raczej coraz słabsze centy. Te pełne kosmopolitycznej miłości rozważania przerwał mu odgłos giełdowego dzwonu. To już drugi w ponad dwudziestoletniej historii giełdy. Pierwszy, będący prezentem od Francji nie wytrzymał ciśnienia i pękł kilka lat temu. Fakt, tu trzeba mieć mocne nerwy i serce jak dzwon.
Właśnie minęła 9.00. Przenosimy się na parkiet by zobaczyć jak dzisiejszy dzień zacznie się dla inwestorów - podekscytowanym głosem  mówił prowadzący program - jak zwykle łączymy się z naszym giełdowym studiem na Książecej.

Tzw. schody maklerów - niektórym przypominają
symbol amerykańskiej waluty $
Giełdowy TANDEM uruchomił właśnie całą swą moc obliczeniową - miał przed sobą kilka godzin wytężonej pracy. To do niego z całego kraju i z zagranicy spływały od godziny zlecenia kupna i sprzedaży. 
Te wynikające z zimnej kalkulacji, oparte na analizie technicznej spółek jak i te bazujące na ich ocenie fundamentalnej, oparte na optymizmie i nadziei że dziś indeksy pójdą na północ jak również te zakładające czarny scenariusz i ostre pikowanie na południe. Z identyczną, beznamiętną precyzją przeliczał zarówno najdrobniejsze zlecenia pochodzące od indywidualnych graczy jak i wielomilionowe płynące z OFE czy funduszy inwestycyjnych. Za każdym z tych zleceń stały różne emocje - nadzieja, strach, chęć sprawdzenia się, konieczność, chciwość, naiwność a może właśnie realna ocena sytuacji. TANDEM zamieniał to wszystko w ułamkach sekund w miliony bajtów, które po przejściu przez giełdowe algorytmy były gotowe do publikacji.
Rzeczywiście minęło ledwie kilka chwil a na ekranie komputera zamigotały czerwono-zielone tickery. Byk z niedźwiedziem starli się w codziennym uścisku testując swą aktualną dyspozycję. Przynajmniej chwilowo zatriumfował ten pierwszy i zieleń rozlała się po diodowych ekranach z danymi notowań. Uff - odetchnał, może wreszcie będzie to jakieś trwalsze odbicie.  

Symboliczne serce systemu - giełdowy parkiet - Sala Notowań
jest także miejscem wielu szkoleń i konferencji ekonomicznych
 Ostatnio nie miał nosa. Wszedł na rynek na kilka dni przed załamaniem. Spółka na którą liczył porwana została w dół przez cały rynek, nie pozostało nic jak tylko uważnie śledzić sytuację. Początek bessy, powrót globalnej recesji czy może tylko chwilowa stagnacja gospodarek przerośniętych długiem publicznym a może to tylko spekulanci zaczęli swą grę na spadki. Na pewno nie odpuszczą takiej okazji - to ich żywioł  - daytrading znów w cenie, to jeszcze inwestycja czy już czysta loteria? Długoterminowi są w defensywie, cóż począć, jak mawiają nie walczy się z rynkiem.



Zegary pokazujące aktualny czas na największych rynkach
giełdowych świata - w tle widoczna sala medialna skąd
dziennikarze relacjonują na żywo  bieżącą sytuację na parkiecie
 Mija parę godzin, trend wzrostowy cały czas się utrzymuje, kolejne wejścia z giełdowego studia są coraz bardziej pozytywne, w powietrzu zaczyna pachnieć euforią, do tego relacjonują debiut kolejnej spółki z sali notowań na NewConnect. To alternatywny do głównego rynek, tu jednego dnia można pójść nawet o kilkadziesiąt procent do góry ale równie dobrze stracić drugie tyle. Poza tym jeszcze nie jest on dość płynny, zdecydowanie wystarczy mu emocji na głównym parkiecie. I na nim skupia swą uwagę tym bardziej, że zbliża się 15.30 czyli start notowań za oceanem. Do tego zbiega się się on z odczytem kolejnego stanowego PMI. Gorszy od przewidywań grubo ponad 10 punktów procentowych. Fatalne nastroje amerykańskich przedsiębiorców zapewne udzielą się amerykańskim ale i europejskim inwestorom. Główne indeksy w Stanach już na czerwono, S&P500 i NasDaq ponad 3 na minusie. Na reakcje w Europie nie trzeba długo czekać niemiecki DAX, włoski FTSE i francuski CAC40 też już w odwrocie. WIG20 w tej sytuacji się nie obroni.

Współczesność z historią w tle. Obecna siedziba GPW
z sąsiadującą z nią dawną siedzibą KC PZPR, która w latach
1991-2000 była pierwszym powojennym miejscem
funkcjonowania reaktywowanego rynku kapitałowego
Do tego gwałtownie wzrastają obroty, "grubasy" nawet nie muszą dziś specjalnie zbijać kursów sprzedając  małe z ich punktu widzenia pakiety akcji - pomyślał zirytowany obrotem sytuacji. Znowu dylemat ulec trendowi i sprzedać czy zacisnąć zęby i dokupić na dołku, przecież mówią by kupować kiedy leje się krew. Gorzej jeśli ten ruch okaże się zabawą w łapanie spadających noży. Dokupić czy ustawić stop lossy, wiedział że musi podjąć jakąś decyzję. Kilka kliknięć na klawiaturze i zlecenie na zamknięcie przesłane do realizacji.

Obok rynków akcyjnych swoje miejsce ma tu rynek obligacji
korporacyjnych i samorządowych tzw. CATALYST
17.20 koniec notowań ciągłych w Warszawie. Jeszcze tylko 10 minut dogrywki i można będzie podsumować dzień... kolejny dzień na GPW.

Rzeźba byka powstała z okazji 15-lecia funkcjonowania obecnej giełdy - artyści przez kilka godzin na oczach widzów spawali poszczególne elementy jego stalowej postaci. Wcześniej w holu eksponowany był również byk stylizowany na wykonanego z kart ceduły giełdowej, czyli wykazu najwyższych i najniższych notowań cen i kursów w ciągu dnia
 

Projektantami ultranowoczesnego gmachu ukończonego w 2000 roku są uznani na świecie
polscy architekci Andrzej Chołdzyński i Stanisław Fiszer - co uważny obserwator może
sam dostrzec na jego elewacji.
Składa się ona ze szkła i płyt na których wyobrażono poza tym zapisy i symbolikę notowań
papierów wartościowych wraz z ich wykresami.

Schody ruchome, obok maklerskich także znane są ze swojej i to podwójnej symboliki. Każdy z ciągów przedstawia możliwość wzrostów jak i spadków notowanych spółek, natomiast szkło przez które można obserwować ich pracujący mechanizm, podobnie jak to użyte w samej konstrukcji budynku symbolizuje transparentność polskiego rynku kapitałowego
 

Od strony północnej znajdującej się przy ul. Lorentza usytuowane jest drugie wejście do budynku Centrum Giełdowego. Tu często można spotkać tuzów polskich finansów. A sama ul. Lorentza? Tak jak tablica na budynku giełdy upamiętnia wieloletniego dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie, którego siedziba mieści się po jej drugiej stronie, ale to już nieco inna historia...