Wejście do schodów ruchomych przy trasie WZ
|
- #$^^%$#@@ - syknął natychmiast, a pełne macieżyńskich emocji szepty w jednej chwili ustąpiły miejsca dzikiej wsciekłości. Czego znowu? - warknął do sluchawki. Co znowu zgłoszenie? Nie mam czasu, zajęty jestem, mam tu ważniejszą robotę! - I co z tego, że ludzie, niech nocny pojedzie ich uwolnić, ja jestem na wzetce... na moich schodach. Wymawiając te słowa znów uśmiech zagościł na jego licu.
Prowadzenie dalszej rozmowy czy użycie jakiejkolwiek racjonalnej argumentacji nie miało w tym momencie najmniejszego sensu i w firmie wszyscy doskonale o tym wiedzieli. Dyspozytor wiedział że musi wysłać innego konserwatora na pomoc uwięzionym gdzieś w windzie ludziom, tak samo jak mistrz serwisu zdawał sobie sprawę, że korygując comiesięczne scieżki, czyli przynalezność poszczególnych urządzeń do konserwatorów może zmienić niemal wszystko, ale nie to jedno. Od lat nikt nie mógł odebrać konserwacji schodów ruchomych znajdujących się w kamienicy Johna naszemu bohaterowi. Metalowe stopnie łączące trasę WZ z Placem Zamkowym były jego oczkiem w głowie, były dla niego jak pierworodne dziecko i faktycznie z tą pierworodnością coś rzeczywiście jest na rzeczy.
W święta tylko do góry |
Dwa ciągi schodów ruchomych usytuowane właśnie w kamienicy Johna, którymi każdego dnia wielu turystów szybko i komfortowo wjeżdza na Plac Zamkowy by zobaczyć najbardziej rozpoznawalne historyczne miejsce Warszawy również ma swoją historię i to nawet o wymiarze ogólnopolskim. Cóż w nich tak wyjątkowego? A trzymając się ściśle prawdy historycznej co wyjątkowego jest w tym miejscu?
Otóż właśnie tutaj w 1949 roku zainstalowano pierwsze w Polsce schody ruchome. Ich mechanizm przyjechał do Warszawy ze wschodu a dokładnie z moskiewskiego Metrostroju będącego ich wykonawcą. Nowo oddana do użytku trasa WZ oprócz tego, że miała rozwiązywać problemy komunikacyjne odgruzowywanej mozolnie Warszawy miała być przecież także propagandową wizytówką nowej władzy.
W związku z tym każdy jej szczegół musiał robić stosowne wrażenie. Tak też stało się i ze schodami. Aby mogły swobodnie funkcjonować zdecydowano się nawet na specjalne wydłużenie o 80 centymetrów odbudowywanej równolegle historycznej kamienicy w której znajdowało się do nich wejście.
Otoczenie schodów też nie jest przypadkowe nawiązując ewidentnie do wystroju stacji moskiewskiego metra.
Razem w boju, jedno z pierwszych socrealistycznych dzieł |
Mówiło się, że radziecki ambasador pomimo tego narzekał podczas uroczystej ceremonii otwarcia, iż jest ono mimo wszystko zbyt skromne a tak nowoczesne na ten czas urządzenie powinno otaczać coś więcej niż tylko ściany z brązowego klinkieru. Jednak to nie było wszystko. Do dziś zachowały się oryginalne lastrykowe posadzki i mosiężne kinkiety, a co bardziej wrażliwi na sztukę przechodnie w trakcie przejażdżki mogą zobaczyć dopełniające całości socrealistyczne płaskorzeżby Jerzego Jarnuszkiewicza "Razem w boju" i "Razem w odbudowie ". Mimo iż sam mechanizm był już oczywiście wymieniany to w otoczeniu schodów zachowano się do dziś wiele oryginalnych elementów związanych z ich pierwszym uruchomieniem w 1949 roku jak również całą późniejszą eksploatacją. Można zobaczyć je w gablotach wiszących na ścianach. Wiele zgromadzonych tam elementów dziś wywołuje uśmiech, ale kiedyś pełniły swą funkcję całkiem serio.
A nasz bohater? No cóż. Odłożył telefon, skończył smarować łańcuch napędowy, sprawdził kontakty, wloty poręczy i grzebienie (bo turystyczna jak i miejscowa stonka zawsze przecież może je czymś zapchać zwykł mawiać z przekąsem i nieukrywanym żalem) i dopiero dobrze po północy udał się na lekki mu spoczynek, wszak mógł to uczynić jedynie mając świadomość że jego umiłowane dziecko jest w pełni gotowe do dalszej pracy.
Warto dokładnie przeanalizować przed podróżą |