Ale do rzeczy. Mowa o Biegu Szlakiem Dzika którego 2 edycja 7 sierpnia 2011 odbyła się na terenach Puszczy Wkrzańskiej między Szczecinem a Policami. Bieg jakich teoretycznie w Polsce wiele, szczególnie ostatnimi laty gdy bieganie przeżywa w naszym kraju swoisty renesans - o czym świadczyć może choćby coroczna nieformalna rywalizacja między Maratonem Poznań, a Maratonem Warszawskim (a jednak coś o stolicy) o kolejny krajowy wszech rekord frekwencji uczestników idący w chwili obecnej już w tysiące. W Policach natomiast mieliśmy do czynienia z imprezą kameralną. Jednak fakt ten nie wynikał z niewielkiego zainteresowania potencjalnych amatorów biegów przełajowych, lecz świadomej i przemyślanej decyzji organizatorów.
Na mecie zlokalizowanej na leśnej polanie w sąsiedztwie Jeziora Głębokiego na strudzonych ucieczką przed zastępami warchlaków komenderowanych przez bezkompromisowe zachodniopomorskie lochy czekały już same przyjemności poczynając od ogniska z kiełbaskami, przy których istniała możliwość przedyskutowania żywych jeszcze w pamieci przygód z trasy, poprzez ceremonię dekoracji zwycięzców, na losowaniu mnóstwa nagród kończąc. Kapitalnym pomysłem zasługującym na wyróżnienie było nagrodzenie naprawdę pięknymi pucharami najbardziej wytrwałej i wytrwałego uczestnika, którzy mieli odwagę pokonywać trasę najdłużej;).
Zresztą i wszystkie pozostałe trofea były wyjątkowej urody poczynając od figurki dzika dla zwycięzcy jak i niesztampowych bo ceramicznych medali dla wszystkich którzy dotarli na metę. Nie sposób nie wspomnieć tu również o koszulkach z logo biegu i i choć te akurat nie posiadały żadnego to wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.
No tak w tym miejscu zaraz odezwie się sceptyk przecież doszło do jakże istotnego, jeśli nie kluczowego w tego typu imprezie zdarzenia! Część biegnących trasą extreme w pewnym momencie pomyliła i opuściła w ferworze walki właściwy trakt, by powrócić nań dopiero po kilku kilometrach! Zanim zaczniemy jednak polowanie na organizatorów i z nabitą dwururką ruszymy w las warto pamietać o kilku drobnych acz istotnych faktach. Przede wszystkim pomyłka ta wynikła nie na skutek niewłaściwego oznaczenia trasy przez orgów co czyjegoś głupiego żartu. Najprościej mówiąc jakaś zazdrosna o tężyznę, gibkość i moc dzików świnia nie dość, że zerwała w jednym miejscu prawidłowe oznaczenia to powiesiła je błędnie dosłownie wyprowadzając biegaczy w pole. Pomimo tego wszystkim szczęśliwie udało się prędzej czy później wrócić na szlak i dotrzeć do mety. Nota bene te kilka chwil biegu w nieznane, połączone z pełnymi adrenaliny błyskawicznymi naradami i konsultacjami, pod hasłem "mościpanowie, w którą stronę?" a potem euforia powrotu i odnalezienia prawowitej już do końca drogi;) jak dla mnie - bezcenne!
Miejmy nadzieję, iż w przyszłym roku odbędzie się 3 Bieg Szlakiem Dzika, bo mimo swego krótkiego stażu ta impreza może już być przykładem jak powinno się robić coś z pasją. Dlatego zachęcam wszystkich biegaczy z Warszawy i okolic do udziału w przyszłym roku w tej zachodniopomorskiej imprezie, a wszystkim mazowieckim organizatorom biegowych imprez do naśladownictwa na stołecznym gruncie, tu też występują wszak liczne dziki!